Wakacje spędziłam w pięknych miejscach. Już na początku lipca wyjechałam na obóz Fun i sporty wodne, do Mrągowa. Pływałam tam na kajakach i windserfingu. Bawiliśmy się w różne gry a kiedy było
mi źle, koleżanki i Pani Dorotka pocieszały mnie. Każdy dzień był zabawny. Jeśli mi nie wierzycie podam Wam kilka przykładowych atrakcji:
- dzień jaskiniowca,
- fun olimpiada,
- park linowy,
- poszukiwania skarbów w Western City,
- balonowa siatkówka i wiele, wiele innych.
Gdy obóz się skończył z żalem wracałam do domu.
Później byłam na jednej z wysp kanaryjskich - Lanzarotte. Jest to niewielka wyspa wulkaniczna. Ostatni wybuch wulkanu miał tam miejsce około 200 lat temu. W jego wyniku przez sześć lat lała się lawa, która zamieniła wyspę w kamienną pustynię. W związku z tym na wyspie nie ma prawie żadnych roślin, oprócz tych rosnących na terenie hoteli. Jednak pewien miejscowy artysta - Cezary Manricke, stworzył na wyspie wiele atrakcji, aby pokazać nam naturalne piękno tej wyspy. Dlatego też można się pomylić sądząc, że na wyspie nie ma co oglądać. Mimo, że kilka dni ją zwiedzałam nie udało mi się obejrzeć wszystkiego. Wyspa była bardzo ciekawa a oto kilka najciekawszych miejsc, które poznałam:
- ogród kaktusowy,
- winnice,
- wulkaniczny park narodowy,
- podziemne jaskinie i tunele wydrążone przez lawę.
Każdej nocy wsłuchiwałam się w fale, które
z wdziękiem muskały kamienny brzeg.
z wdziękiem muskały kamienny brzeg.
W sierpniu byłam z Kasią na półkolonii konnej. Tam nie miałam czasu się nudzić. Jeździłam na klaczy o imieniu Emilka. W wolnym czasie chodziłam do kucyka o imieniu Miętus. Uczyłam się również podstaw woltyżerki czyli gimnastyki na koniu. Bawiliśmy się też w podchody i graliśmy w grę samozbijak. Dzięki tej kolonii nauczyłam się dużo o koniach.
W ostatnim tygodniu wakacji byłam w Gdyni , miejscowości w której urodził się mój tata. Jeździłam tam na rowerze i spacerowałam brzegiem morza po pięknych piaszczystych plażach.
Spotkała mnie również, dziwna przygoda. Gdy szłam z rodzicami lasem usłyszeliśmy warczenie. Pomyśleliśmy, że to pies. Gdy odwróciłam głowę, zobaczyłam stojącą obok nas lochę z małymi dzikami.Wiedząc, że może ona być niebezpieczna, powoli się wycofaliśmy. Jeździłam również, na Półwysep Helski na plażę, gdzie budowałam zamki z piasku i kąpałam się w morzu. Moje wakacje były naprawdę bardzo udane i nigdy ich nie zapomnę.
A zimą pojadę pewnie w góry:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz