To był zwyczajny dzień. Nic nie zapowiadało, że zdarzy się coś szczególnego. Jednak gdy karmiłam kota Burcię, która przyszła do mnie coś przekąsić, usłyszałam dźwięki dochodzące z lasu: miau, miał!!!
Podeszłam do starej lodówki wyrzuconej w lesie niedaleko mojego płotu. W tym samym czasie Burcia przyszła do lodówki. Chciała mi coś pokazać. Byłam ogromnie ciekawa co się stało, musiałam to zobaczyć. Zajrzałam do lodówki i w kącie zobaczyłam maciupkiego kotka. Był tak malutki, że mieścił mi się w jednej rączce. Zaniosłam go do domu i spytałam rodziców czy mogę go przygarnąć. Rodzice zgodzili się. Od tamtej pory opiekowałam się kotem, którego nazwałam Tygrys. Przez kilka dni karmiłam go z butelki ponieważ nie potrafił jeszcze samodzielnie jeść.
Nigdy nie zapomnę tego dnia!!!
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz